W ciągu miesięcy i lat alianckich przygotowań do inwazji na kontynent europejski, ciężkie walki toczyły się w powietrzu. Piloci myśliwców i bombowców atakowali niemiecki przemysł, powoli lecz nieuchronnie zużywając siły potężnej Luftwaffe. Jednakże prowadzenie kampanii powietrznej nad terytorium kontrolowanym przez wroga wiązało się z traceniem samolotów i ludzi. Około jednej trzeciej lotników z zestrzelonych samolotów ratowało się, wyskakując ze spadających maszyn w nadziei, że ich spadochron nie uległ uszkodzeniu w czasie walki.
Na szczęście niektóre walki toczyły się nad okupowanymi krajami, gdzie lotnicy mogli liczyć na pomoc ze strony miejscowego ruchu oporu. Niemcom jednak udało się pojmać wielu z nich; trafiali do licznych obozów koncentracyjnych, umieszczonych na terenach Niemiec lub okupowanych krajów. Niezależnie od tego, czy lotnicy chcieli uniknąć wzięcia do niewoli lub też pragnęli z niej uciec, potrzebowali pewnych map, dzięki którym mogliby odnaleźć drogę do jednej z komórek ruchu oporu, do neutralnego kraju, wreszcie – z powrotem do Wielkiej Brytanii.
Jak jednak wyposażyć kogoś w mapę przenośną, wytrzymałą i, co ważne, łatwą do ukrycia? Odpowiedź na to pytanie znalazła brytyjska agencja wywiadu MI-9, która zaczęła drukować podstawowe mapy odpowiednich obszarów na kawałkach jedwabiu, płótna lub papieru ryżowego. W odróżnieniu od zwykłego papieru, materiały te nie niszczą się na skutek zamoczenia, łatwo je składać, a ukryte w ubraniu nie są łatwe do znalezienia podczas szybkiego przeszukania. Wkrótce jedwabne mapy zaczęto wydawać lotnikom przed lotami bojowymi. Brytyjska MI-9 i – po dołączeniu USA do wojny – amerykańska MIS-X opracowały też przemyślne sposoby na przemycanie takich map do obozów jenieckich, by ułatwiać planowanie ucieczek.
Tworzono różne rodzaje map. Niektóre pokazywały cały obszar, nad którym odbywał się lot bojowy. Dzięki temu lotnik po wylądowaniu na spadochronie mógł sprawdzić nazwy miejsc czy drogowskazy, określić swoje położenie, i zaplanować dalsze krok. Inne ukazywały okolice obozów jenieckich i były kluczowe dla planowania ucieczki. Jeszcze inne były bardziej wyspecjalizowane – zawierały plany miast lub portów, gdzie ukrywano lub przez które przemycano zbiegłych jeńców.
Jedna z takich map, wydrukowana na papierze ryżowym, trafiła do naszej fundacji, podarowana przez Marka Łazarza, Dyrektora Muzeum Obozów Jenieckich w Żaganiu, miejsca sławnego Stalag Luft 3 Sagan. Mapa ta pokazuje całe północno-zachodnie wybrzeże okupowanej Europy, i bez wątpienia została wydana lotnikom biorącym udział w kampanii bombowej. Mapa została odnaleziona podczas prac porządkowych na terenie jednego z sektorów obozu. Jej stan jest prawdziwym świadectwem jakości map ucieczkowych produkowanych w czasie wojny – nawet po ponad 70 latach spędzonych w metalowej puszce zakopanej w ziemi, mapa wygląda niemal jak nowa.
Aliancki wywiad produkował także mapy ukazujące okolice Oflagu 64, sięgające aż po Bydgoszcz, najbliższe duże miasto. Taka mapa byłaby wspaniałym uzupełnieniem naszych zbiorów; niestety jednak nasze dotychczasowe starania celem pozyskania takiej mapy nie przyniosły powodzenia. Wiemy też o co najmniej jednej zachowanej mapie należącej do jednego z jeńców Oflagu 64. Na razie jednak cicho sza – w swoim czasie będzie to z pewnością sensacja dla naszej społeczności :)
By dowiedzieć się więcej (a może dowiedzieć się wszystkiego!) o mapach ucieczkowych, warto odwiedzić specjalistyczną stronę internetową escape-maps.com (strona w języku angielskim). Znajduje się tam także wspomniana mapa okolic Szubina: escape-maps.com/escape_maps/wwii_us_tissue_szubin.htm